ÌÀÉÄÀÍ - Çà â³ëüíó ëþäèíó ó â³ëüí³é êðà¿í³


Àðõ³âè Ôîðóì³â Ìàéäàíó

Ãàçåòà Rzeczpospolita ïèøå ïðî ÍÀÒÎ (³ Óêðà¿íó)

04/18/2002 | Serhiy Hrysch
http://www.rp.pl/gazeta/wydanie_020418/publicystyka/publicystyka_a_5.html

Modernizacja albo marginalizacja

JERZY SZMAJDZIŃSKI

Zacząć muszę od nadużywanego ostatnio twierdzenia, którego niemal nie wypada powtarzać w gronie wybitnych znawców problematyki bezpieczeństwa międzynarodowego, że świat po 11 września już nie jest taki sam, jak przed zamachem. Wcześniej reagowaliśmy tak, jakbyśmy przywykli do rozlewu krwi, śmierci dziesiątek i setek, a czasem tysięcy niewinnych ludzi w różnych zakątkach świata - na Bliskim Wschodzie, na Bałkanach, w Kaszmirze. Trzeba było szoku wywołanego precedensowymi zamachami terrorystycznymi w Nowym Jorku i Waszyngtonie, abyśmy zadali sobie pytanie: Jak uchronić się przed nowymi zagrożeniami? Jak zapewnić światu większe bezpieczeństwo?

Wydarzenia te uświadomiły nam również, że tragedia może rozegrać się w każdym miejscu, niekoniecznie, jak dotychczas sądziliśmy, w bezpiecznej od nas odległości. Dlatego musimy przewartościować nasze myślenie o bezpieczeństwie zarówno w wymiarze lokalnym, jak i globalnym. W praktyce jednak do dzisiaj nie ma odpowiedzi na pytanie: jak uczynić świat bezpieczniejszym? A jeśli spojrzeć na eskalację napięcia w konflikcie izraelsko-palestyńskim, można odnieść wrażenie, że niektórzy już zapomnieli o samym pytaniu.

Siła i słabość NATO

Bardzo często słyszymy o potrzebie utworzenia nowego ładu światowego. Zgoda. Ale jaki to ma być ład? Każdy często zupełnie co innego pod tym pojęciem rozumie.

Uważam, że jedną z głównych szans na wzmocnienie europejskiego, ale także światowego bezpieczeństwa jest umocnienie więzi transatlantyckich. Sojusz północnoatlantycki nie tylko argumentem swej siły militarnej, ale przede wszystkim wagą argumentów politycznych i ekonomicznych swych członków może bowiem realnie wpływać na zażegnanie lub ograniczenie konfliktów, przyczyniać się do przerwania pasma ludzkich nieszczęść. A przede wszystkim utrzymać pokój. Dowiodły tego Bośnia, Kosowo, niedawno Afganistan.

NATO jest obecnie jedynym gwarantem stabilizacji nie tylko na naszym kontynencie, ale w skali globalnej. Opowiadamy się za przyjęciem do sojuszu nowych członków, co rozszerzać będzie strefę stabilności, zwłaszcza w naszym regionie. I wszystko wskazuje na to, że decyzje pozytywne w tej kwestii zapadną na jesiennym szczycie w Pradze.

Ostatnie wydarzenia polityczno-militarne wykazały nie tylko siłę i determinację sojuszników, ale też uwidoczniły słabości w naszych szeregach. Trwają ożywione dyskusje co do struktury, organizacji i rozmieszczenia organów dowodzenia NATO. Jest to problem - z racji naszego geograficznego położenia - szczególnie nas interesujący. Konieczne jest nowe spojrzenie na sprawę podejmowania działań operacyjnych poza obszarem państw NATO. Coraz wyraźniejsze i - nie ma co ukrywać - coraz bardziej kłopotliwe są dysproporcje między potencjałem wojskowym Stanów Zjednoczonych a potencjałem sojuszników europejskich. Rozstrzygnięcia wymagają także relacje między NATO a Unią Europejską.

Pytań jest więc wiele. Bez odpowiedzi na nie trudno sprostać współczesnym zagrożeniom i wyzwaniom związanym z międzynarodowym, coraz groźniejszym terroryzmem.

W tej dyskusji nie chcemy być biernym słuchaczem. Polska mimo swego krótkiego, bo zaledwie trzyletniego stażu członkowskiego dowiodła już, iż jest wiarygodnym i odpowiedzialnym sojusznikiem. Świadectwo tego daliśmy wysyłając bez wahania, co nie znaczy bez zastanowienia, nasze kontyngenty do Kosowa, a niedawno do Afganistanu. Wśród sojuszników wysoko ceniony jest profesjonalizm naszych żołnierzy.

Staramy się równie dobrze wywiązywać z innych naszych zobowiązań. Choć nie będę taić, że przeżywamy pewne trudności, związane zarówno z realizacją celów sił zbrojnych i zobowiązań długoterminowych, jak też implementacją inicjatywy zdolności obronnych. Chodzi tu nie tylko o kłopoty i ograniczenia finansowe, ale także różnego rodzaju luki legislacyjne, a niekiedy brak wiedzy i doświadczenia. Jeżeli jednak chcemy w dalszym ciągu odgrywać w sojuszu znaczącą rolę, musimy wywiązywać się z przyjętych zobowiązań. Takim wielkim wyzwaniem będzie przygotowanie wspólnie z NATO naszej infrastruktury obronnej oraz włączenie się polskiego potencjału naukowo-obronnego w procesy modernizacji technicznej.

Polityka otwartych drzwi

Bardzo istotnym czynnikiem rzutującym na naszą politykę bezpieczeństwa jest sytuacja polityczno-militarna i społeczno-gospodarcza u naszych najbliższych sąsiadów. Polska niezmiennie popiera starania państw pragnących przystąpić do NATO. Jesteśmy zwolennikami kontynuowania polityki otwartych drzwi, nie tylko wobec państw bałtyckich, ale również tych, które w ostatnim czasie zgłosiły zamiar przystąpienia do sojuszu północnoatlantyckiego.

Istotne dla nas są też stosunki NATO - Rosja i NATO - Ukraina.

Okres po wydarzeniach wrześniowych w Stanach Zjednoczonych przyniósł nowe inicjatywy dotyczące stosunków NATO - Rosja. Proponuje się, aby nastąpiła zmiana formuły tej współpracy. W miejsce formuły, określanej jako 19 + 1, wynikającej z aktu stanowiącego podpisanego w Paryżu w 1997 r., zostałoby ustanowione nowe forum spotkań państw NATO i Rosji, określane jako forum "20".

Obie strony są przekonane, że nowy dokument powinien mieć charakter silnego praktycznego sygnału o nowych partnerskich relacjach między sojuszem i Rosją. Istnieje zgoda, że forum to powinno zajmować się zwłaszcza nowymi zagrożeniami i wyzwaniami dla bezpieczeństwa międzynarodowego. Istnieje przecież pełne zrozumienie, że utworzenie nowego forum dyskusji państw NATO i Rosji dla określonej kategorii spraw nie może wpływać na funkcjonowanie sojuszu i na zachowanie pełnej autonomii dyskusji i podejmowania decyzji objętych współpracą sojuszniczą.

Trudniejsza sytuacja rysuje się we współpracy NATO - Ukraina. Ukraina proponuje podpisanie podczas szczytu w Pradze nowej "Karty o wzmocnionym partnerstwie NATO - Ukraina", która stanowiłaby rozwinięcie istniejącego dokumentu o szczególnym partnerstwie NATO - Ukraina. Zdaniem Kijowa powinna ujmować przede wszystkim następujące kwestie:

- wzajemne zobowiązanie do ponowienia wysiłków zmierzających do osiągnięcia znaczącego postępu w polityce integracji Ukrainy ze strukturami europejskimi i euroatlantyckimi, szczegółowo definiujące priorytetowe zadania;

- oficjalne oświadczenie polityczne Ukrainy, że celem jej euroatlantyckiej integracji są ścisłe związki z NATO, postrzeganym jako podstawowy element całości systemu bezpieczeństwa europejskiego.

Wśród członków NATO można dostrzec trzy podejścia do tej propozycji: mocne poparcie (Polska, Kanada i Turcja); ostrożna akceptacja z zaznaczeniem, że program nie powinien zanadto przypominać MAP (Niemcy, Francja, Wielka Brytania, Belgia); brak wypracowanego stanowiska w tej sprawie lub też obojętność (pozostałe państwa, w tym USA). Wydaje się więc, że na polu rozszerzenia współpracy osiągnięto pewien postęp. Polska aktywnie wspiera zbliżenie na linii NATO - Rosja i NATO - Ukraina. Jesteśmy przekonani, że służy to poprawie bezpieczeństwa Polski, Europy i świata.


Nasza polityka bezpieczeństwa, jej cele i kierunki są między innymi wyznacznikiem przebudowy systemu obronnego i jego głównego komponentu - sił zbrojnych. Chociaż, nie ma co kryć, że także ograniczone możliwości finansowe przechodzącego transformację państwa wymusiły w ostatnich latach potrzebę głębokich reform armii. Ale większość państw europejskich uznała, że ich armie są za duże i skonstruowane według wzorów z przeszłości. Dzisiaj muszą one być - w dużej części - prawie natychmiast gotowe do efektywnego działania, przy szerokiej gamie wykonywanych zadań. Muszą być bardziej przygotowane do działań w ramach operacji połączonych. Stąd duży nacisk i tempo formowania dowództw operacji połączonych, z silnym sojuszniczym i narodowym wsparciem logistycznym.

Siły zbrojne poszczególnych państw NATO muszą współpracować nie tylko z sojusznikami, ale także z siłami zbrojnymi innych państw, w ramach operacji wielonarodowych prowadzonych pod egidą ONZ lub UE. Muszą być zdolne do prowadzenia operacji na wielkich obszarach i w dużym oddaleniu od macierzystych baz logistycznych.

Stanęliśmy więc przed ogromnym wyzwaniem: jak - w świetle nowej sytuacji strategicznej i naszego wkładu w dzieło międzynarodowego bezpieczeństwa i stabilności - przebudować i zorganizować Wojsko Polskie? I jak to zrobić w warunkach ograniczeń budżetowych? Od ponad 15 lat największym problemem polskiej armii jest chroniczne niedofinansowanie - główna przyczyna degradacji technicznej i szkoleniowej. Stanęliśmy przed alternatywą - modernizacja albo marginalizacja.

Niestety, trudno nie przyznać racji byłemu szefowi MON panu Januszowi Onyszkiewiczowi, który w artykule opublikowanym nie tak dawno na łamach "Rzeczypospolitej" stwierdził, że środków na obronę narodową będzie znacznie mniej, niż to założono zarówno w programie przebudowy i modernizacji technicznej w latach 2001 - 2006, jak i w ustawie z 25 maja 2001 r. o przebudowie i modernizacji technicznej oraz finansowaniu sił zbrojnych RP w latach 2001 - 2006.

Stąd decyzja naszego rządu o nowelizacji tych ustaw praz o przeprowadzeniu korekty programu, która znajdzie odzwierciedlenie w opracowywanym obecnie programie rozwoju sił zbrojnych RP na lata 2003 - 2008.

Trudne wyzwanie

Działania nasze w niczym nie podważają głównych, strategicznych kierunków przebudowy armii, zawartych w programie. Wręcz odwrotnie, stwierdzamy, że stanęliśmy przed ogromnie trudnym zadaniem, którego realizacja wymagała, wymaga i wymagać będzie głębokich zmian w strukturze sił zbrojnych, ich systemie dowodzenia, w szkoleniu, szkolnictwie wojskowym, a przede wszystkim w strukturze osobowej wojska.

Jak wielkie jest to wyzwanie, niech świadczy takie porównanie. Punktem wyjściowym reform była ponad 200-tysięczna armia o archaicznej strukturze organizacyjnej i przewadze wojsk pancernych, rozbudowanym szkolnictwie wojskowym, złej strukturze kadry zawodowej, niewydolnej logistyce, a także olbrzymiej infrastrukturze utrzymywanej z budżetu MON.

Tymczasem potrzebujemy sił mniejszych, lżejszych, ale za to mobilnych, zdolnych do efektywnych działań w każdych warunkach, a znacząca część z nich musi mieć możliwość operowania z dala od narodowych baz logistycznych przez długi czas. Ponadto musimy doprowadzić do tego, aby mniej więcej 1/3 wojsk - głównie wydzielonych do sił reagowania - była w pełni interoperacyjna z NATO i do 2006 roku osiągnęła średnie standardy sojuszu w odniesieniu do uzbrojenia, wyposażenia, mobilności oraz warunków szkoleniowych.

Co to oznacza w praktyce?

Dalszą redukcję i reorganizację struktur etatowych, w tym zmniejszanie do końca roku 2003 stanu osobowego armii do 150 tys. stanowisk, z czego ok. 55 proc. będzie przeznaczone dla żołnierzy zawodowych; musi nastąpić dostosowanie struktury sił zbrojnych, systemu dowodzenia i kategorii gotowości bojowej sił do wymagań sojuszniczych. Zwiększenia tempa wymaga modernizacja techniczna, w tym rozstrzygnięcie podstawowych przetargów: na samolot wielozadaniowy, bojowy transporter opancerzony i rodzinę przeciwpancernych pocisków kierowanych.

Musi nastąpić radykalna przebudowa szkolnictwa wojskowego, z jego większym otwarciem na wykorzystanie możliwości uczelni cywilnych.

Trzeba sobie jednak otwarcie powiedzieć, że podstawowym warunkiem zrealizowania przyjętych planów jest stabilizacja budżetu MON na poziomie nie mniejszym niż 1,95 proc. PKB rocznie do roku 2006 oraz wykorzystanie środków finansowych wypracowanych przez Agencję Mienia Wojskowego na wsparcie modernizacji technicznej.

Szczegółowe plany rozwoju sił zbrojnych wynikają z potrzeb obronnych kraju, jak też z przewidywanych działań sojuszniczych. Dlatego już dokonano - zgodnie ze standardami przyjętymi w NATO - zasadniczej zmiany struktury dowodzenia obroną powietrzną, tworząc Centrum Operacji Powietrznych oraz rozpoczęto formowanie i wyposażanie ośrodków dowodzenia i naprowadzania. Niestety nasze zdolności do przerzutu wojsk poza terytorium kraju są bardzo ograniczone, zarówno przy wykorzystaniu transportu powietrznego, jak i morskiego. Prowadzone obecnie w NATO projekty wspólnego zabezpieczenia transportu strategicznego - wielostronne porozumienia, mogą być dla nas interesującą ofertą. Podjęliśmy również rozmowy z Ukrainą nad rozszerzeniem współpracy wojskowej o sprawy transportu lotniczego.

Polacy w Kwaterze Głównej

Znaczne korzyści szkoleniowe odnosimy z udziału naszych żołnierzy w operacjach wojskowych prowadzonych przez NATO na Bałkanach. Trudny egzamin, przed jakim stanęliśmy niemal w pierwszym dniu członkostwa - konieczność zaangażowania w sojuszniczą operację w Kosowie - zdaliśmy z powodzeniem, potwierdzając wiarygodność naszych politycznych i wojskowych deklaracji. Obecnie w operacjach NATO (KFOR i SFOR) uczestniczy około 850 żołnierzy. Zdobywają powszechne uznanie dowódców NATO.

Sojuszniczy charakter dowództw NATO wymaga również oddelegowania części żołnierzy zawodowych do objęcia stanowisk w strukturach dowodzenia sojuszu. Przyznano nam ok. 300 stanowisk, które powinniśmy obsadzić do końca 2003 roku. Do tej pory obsadziliśmy 60 proc. Największe kłopoty mamy ze znalezieniem podoficerów o odpowiednich kwalifikacjach. Latem dobiega końca trzyletnia kadencja pierwszej grupy żołnierzy służących w strukturach NATO.

Tendencja do tworzenia wielonarodowych jednostek wojskowych, promowana w sojuszu, pozwala realizować konkretne cele polityczne, przy jednoczesnym obniżeniu kosztów funkcjonowania dużych formacji wojskowych. My też wpisujemy się w ten trend. W Szczecinie jest sztab wielonarodowego Korpusu Północ - Wschód. Ponadto, wspólne bataliony mamy z Litwą i Ukrainą. Tworzona jest brygada z Czechami i Słowacją. To nasz realny wkład w stabilizowanie sytuacji w Europie Środkowowschodniej.

Jest to skrót wystąpienia ministra obrony narodowej na spotkaniu zorganizowanym przez Centrum Stosunków Międzynarodowych oraz "Rzeczpospolitą". Tytuły i śródtytuły pochodzą od redakcji.


Copyleft (C) maidan.org.ua - 2000-2024. Öåé ñàéò ï³äòðèìóº Ãðîìàäñüêà îðãàí³çàö³ÿ ²íôîðìàö³éíèé öåíòð "Ìàéäàí Ìîí³òîðèíã".