Zmiana i włoscy faszyści u partii Draculi

Wczoraj w Rumunii newsem dnia była sprawa powiązań niewielkiej nacjonalistycznej partii PRU z polską prorosyjską partią „Zmiana”. Zatrzymany pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Rosji Polak Mateusz P. jest na ustach wszystkich rumuńskich mediów. Dlaczego? Sprawę już wcześniej opisaną [http://goo.gl/h11LrI] wyciągnął [http://goo.gl/5T2nrZ] Liviu Dragnea, nowy lider rumuńskich postkomunistów z partii PSD, by zaszkodzić swojemu rywalowi wewnątrzpartyjnemu, byłemu premierowi Victorowi Poncie, który wraz ze swoją frakcją migruje z PSD do PRU, szantażując w te sposób Dragneę grożąc mu rozbiciem PSD.

15 marca 2016 roku doszło w Bukareszcie do podpisania porozumienia o współpracy pomiędzy PRU a partią „Zmiana”, która reprezentowali Mateusz P., Tomasz Jankowski, Konrad Rękas i Bartosz Bekier, „wódz” neofaszystowskiej Falangi, która do ubiegłego roku współtworzyła „Zmianę”. W treści porozumienia [https://goo.gl/5SdpJ7] czytamy, że strony uznające się nawzajem za ważnych przedstawicieli swoich społeczeństw (pkt 2) umawiają się co do wzajemnego wsparcia (pkt. 3 i 4) i pracy na rzecz powołania bloku ugrupowań nacjonalistycznych (ku uwadze tych w Polsce, którzy uważają „Zmianę” za partyjkę lewicową) w Europie Środkowej i Wschodniej (5). Z naszych informacji wynika, że rozmowy dotyczyły prawdopodobnie koordynacji protestów w obu krajach przed szczytem NATO w Warszawie.

Partia Zjednoczonej Rumunii (PRU – Partidul România Unită) [http://goo.gl/iR2SFb] jest niewielka i nie ma szans na wyjście z opozycji pozaparlamentarnej – ma tylko dwóch prezydentów miast i paręset radnych w różnych miejscowościach. Jednak jej lider Bogdan Diaconu [https://goo.gl/5SdpJ7] jest częstym gościem głównych mediów i poczytnym blogerem. Partia posługuje się wizerunkiem Włada Palownika [https://goo.gl/orzHzp] znanego także jako Dracula, który stał się patronem jej umundurowanej bojówki kierowanej przez mistrza kickboxingu Daniela Ghitę [https://goo.gl/MbLbMT], o czym donosi jeden polskich portali spod znaku krzyża celtyckiego [https://goo.gl/2JyWTI].

PRU ma charakter „nacjonal-demokratyczny” i odwołuje się do dziedzictwa Nicolae Iorgi [https://goo.gl/zWqoOX]. Jej podstawowe założenia programowe to walka z korupcją, gospodarczy protekcjonizm, rumuński nacjonalizm. Opowiada się przeciwko wpuszczaniu imigrantów, przeciwko przyjęciu Euro i przeciwko partnerstwu transatlantyckiemu. Jej głównym zajęciem jest zaognianie sporu z Węgrami, skąd Diaconu został wydalony w maju 2016 roku.

PRU może wygląda jak partia „antysystemowa”, ale jest odwrotnie: jest wytworem dotychczasowego rumuńskiego systemu. Jej lider Bogdan Diaconu był działaczem właśnie PSD, z ramienia którego został posłem z okręgu bukaresztańskiego. Partię kierowaną wówczas przez Victora Pontę opuścił dopiero w sierpniu 2014 roku, by utworzyć PRU. Wiele wskazuje na to, że PRU stanowi tak naprawdę odskocznię zaplanowaną przez Pontę, zaś Diaconu jest tylko wykonawcą tego manewru.

Wcześniej Diaconu należał do nieistniejącej już, skorumpowanej do kości Partii Konserwatywnej (PC – Partidul Conservator) [https://goo.gl/zU0rpf], której lider Dan Voiculescu [https://goo.gl/Ki8YSV] – były współpracownik rumuńskiej służby bezpieczeństwa Securitate i ongiś jeden z najbogatszych rumuńskich oligarchów medialnych – uważany był za powiernika pieniędzy pozostawionych przez komunistycznego dyktatora Nicolae Ceaușescu. W 2014 roku Voiculescu został skazany na 10 lat za pranie brudnych pieniędzy.

Bogdan Diaconu już w 2012 roku publikował teksty w rumuńskiej edycji „Głosu Rosji” [http://goo.gl/PCRJHp] i pozostaje częstym bohaterem rumuńsko-mołdawskiej edycji „Sputnika”. Diaconu jest powszechnie uważany za rosyjskiego agenta wpływu [http://goo.gl/aOuhhN,https://goo.gl/uli6h7].

Wiceprzewodniczącym a zarazem ideologiem PRU jest Ovidiu Hurduzeu [https://goo.gl/CF8lYy]. O ile Diaconu jest typowym politycznym lawirantem, to Hurduzeu jest jednoznacznie prorosyjskim działaczem. Rumunia podobnie jak Polska walczy o swoją niezależność energetyczną od Rosji, więc Hurduzeu aktywnie wspierał inspirowane protesty przeciwko wydobywaniu gazu łupkowego. To w tym kontekście domagał się „natychmiastowego wyjścia Rumunii z UE i NATO” [http://goo.gl/So44yw].

Hurduzeu jest współpracownikiem związanego z Międzynarodowym Ruchem Eurazjatyckim portalu Katehon.com, gdzie promuje na przykład współpracę krajów prawosławnych w oparciu o gospodarczy dystrybucjonizm [http://goo.gl/JcCl81]. Portal Katehon.com (z którego inspirację czerpią u nas nazywający Putina właśnie „Katehonem” Adam Wielomski i oczywiście Konrad Rękas) promował nowopowstała PRU [http://goo.gl/xgxjHm] a także bronił Mateusza P. po jego zatrzymaniu przez ABW [http://goo.gl/UdOPPb], co dziwić nie może zważywszy, że w skład zespołu portalu wchodzą nie tylko szef eurazjatów Aleksander Dugin, lecz także doradca Putina Sergiej Głaziew i kolejny doradca rosyjskiego prezydenta, były lejtnant wywiadu zagranicznego SVR Leonid Reszetnikow.

13 maja 2016 roku PRU zawarło podobne jak ze „Zmianą” porozumienie [http://goo.gl/HbDIC4] z włoskim ugrupowaniem neofaszystowskim Fuorza Nuova („Nowa Siła”), którą kieruje Roberto Fiore, który na tą okoliczność był goszczony przez Diaconu w Bukareszcie [https://goo.gl/hBMrU6]. Fiore w 1980 roku zbiegł z Włoch do Wielkiej Brytanii, by uciec przed zarzutami o udział w organizacji terrorystycznej Nuclei Armati Rivoluzionari („Zbrojne Komórki Rewolucyjne”), które mają na koncie przynajmniej 33 zabójstwa i są podejrzewane o udział w zamachu na dworcu kolejowym w Bolonii. Został skazany zaocznie na 5 lat. Po zatarciu się wyroku w 2008 roku został eurodeputowanym z ramienia Fuorza Nuova, zastępując niejaką Alessandrę Mussolini, wnuczkę swojego dziadka.

Określenie “faszyści” w przypadku Fuorza Nuova nie jest żadnym przesadnym epitetem: sami zupełnie otarcie siebie tak określają. Fiore należy do grona najważniejszych działaczy europejskiej skrajnej prawicy prorosyjskiej. Był częstym uczestnikiem misji obserwacyjno-przytakujących podczas wyborów na wschodzie organizowanych przez kremlowską agencję CIS-EMO, z pomocą Mateusza P. Panowie dobrze się znają. W sierpniu 2014 roku odbyła się w Jałcie na okupowanym Krymie międzynarodowa konferencja „Rosja, Ukraina, Noworosja: globalne problemy i zmiany” [http://goo.gl/EbUX0l], która miała duże znaczenie w procesie organizowania sieci prorosyjskich ugrupowań. Jej uczestnikami byli między innymi Fiore oraz Konrad Rękas (wtedy portal konserwatyzm.pl) i Bartosz Bekier (Falanga), którzy później przystąpili do partii „Zmiana” i znaleźli się w składzie delegacji, która zawarła porozumienie z rumuńska PRU. Zaproszeni byli także Mateusz P. i Janusz Korwin-Mikke, a patronem był wspomniany wyżej doradca Putina Siergiej Głaziew.

Nowy przewodniczący rumuńskiej postkomunistycznej Partii Socjaldemokratycznej (PSD – Partidul Social Democrat) Liviu Dragnea zaatakował swojego rywala Victora Pontę zarówno za współpracę ze „Zmianą” Mateusza P., jak i za konszachty z Roberto Fiore i jego Fuorza Nuova.

Ponta był premierem od maja 2012 roku, a przewodniczącym PSD od 2010 roku. Mimo skompromitowania w aferach korupcyjnych kandydował w wyborach prezydenckich w listopadzie 2014 roku, które przegrał z kandydatem prawicowym Klausem Iohannisem. Ale nie zmienił się wtedy parlament: Ponta utrzymał się na stanowisku premiera aż do listopada 2015 roku, kiedy jego rząd podał się do dymisji pod naciskiem protestów społecznych w następstwie tragicznego pożaru w bukaresztańskiej dyskotece. Wtedy powstał rząd „techniczny” Daciana Cioloșa, który kieruje Rumunią do dzisiaj.

Implozja w PSD trwa od przegranych przez Pontę wyborów prezydenckich. W czerwcu 2015 krajowa instytucja antykorupcyjna wszczęła przeciwko liderowi PSD postępowanie w sprawie oszustw podatkowych i prania brudnych pieniędzy. Ostatecznie w lipcu 2015 roku Ponta stracił stanowisko przewodniczącego partii na rzecz Liviu Dragnea, którego sam Ponta trzy miesiące wcześniej wyrzucił ze swojego rządu po skazaniu go na dwa lata w zawieszeniu za fałszerstwa wyborcze. Wyrok stał się prawomocny w kwietniu 2016 roku, ale Dragnea pozostaje szefem rumuńskich postkomunistów.

Sam Victor Ponta – na razie – nie przeniósł się do PRU, ale prawdopodobnie to nastąpi. Zrobiło to już jednak wielu jego przybocznych z PSD, w tym były rzecznik jego rządu Mirel Palada i przede wszystkim – wpływowy i bogaty oligarcha Sebastian Ghita [https://goo.gl/wS5Ukt], który pozostaje pod nadzorem policyjnym w związku z kolejna afera korupcyjną. Napływ zbuntowanych „socjaldemokratów” wraz z pieniędzmi Ghity to dla Bogdana Diaconu szansa, by swoją mikropartię podnieść do rangi ważnego podmiotu rumuńskiej sceny politycznej. Niezależnie od nominalnej sprzeczności poglądów politycznych Diaconu jest więc zachwycony i to tak bardzo, że zaproponował skorumpowanemu postkomuniście Poncie objęcie fotela przewodniczącego swojej skrajnie prawicowej partii, której hasłem było w swoim czasie oczyszczenie Rumunii…

Przenosząc się do PRU tonąca frakcja Ponty chwyta się brzytwy, ale są zdesperowani. Robią to, by walcząc o władzę w PSD i z tym związane wpływy biznesowe zaszantażować Dragneę grożąc mu rozbiciem PSD. Dragnea zareagował ujawnieniem sprawy związków PRU z polską prorosyjską partią „Zmiana” Mateusza P. i włoskimi faszystami z Forza Nuova. Po paru godzinach Ponta odbił piłeczkę pytając Dragneę, ile razy ostatnio był w Moskwie i po co. A pytanie jest bardzo uzasadnione – powiązania rosyjskie Dragnei są tajemnicą poliszynela. Wytworzyła się więc sytuacja, w której dwojga skorumpowanych postkomunistów oskarża się nawzajem, raczej słusznie, o prorosyjskość, a piłką w tej grze jest siedzący na ul. Rakowieckiej Mateusz P. z Polski.

Rosyjska V kolumna w Polsce  (więcej zdjęć tutaj)

14138694_431723983664473_8186385316994275852_o