[aesop_image img=”https://maidan.org.ua/wp-content/uploads/2016/09/13876128_10207100560696965_7452636949025302229_n.jpg” panorama=”off” imgwidth=”400″ align=”left” lightbox=”on” captionsrc=”custom” caption=”Пам’ятник на честь українських козаків – оборонців Відня від турецької навали в 1683 році. Фото від червня 2016.” captionposition=”left” revealfx=”off” overlay_revealfx=”off”]
Wandale, którzy zdewastowali zabazgra pomnik ukraińskich Kozaków w Wiedniu napisami “Wolyn 1943” oraz “naziści”, nie mogli być Polakami, gdyż w napisie zabrakło polskich znaków diakrytycznych. Więcej zdjęć tutaj.
22 lipca 2016 roku polski sejm (izba niższa parlamentu) przyjął uchwałę o nazwie: Uchwała Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej w sprawie oddania hołdu ofiarom ludobójstwa dokonanego przez nacjonalistów ukraińskich na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej w latach 1943-1945.”
Od tamtej chwili zarówno w Polsce jak i w Ukrainie napisano na ten temat wielką liczbę artykułów i padło wiele wypowiedzi o różnej treści.
Tekst mój nie traktuje jednak o historii pierwszej połowy XX wieku, lecz – by tak rzec – o historii konfliktu wokół historii, który umownie nazwiemy tutaj “sporem o Wołyń”.
W latach 2014-2015, w ramach Ukraińskiej Szkoły na Rzecz Budowy Pokoju, my – Ukraińcy i Polacy – szczegółowo badaliśmy ów konflikt i przewidywaliśmy możliwość jego eskalacji. Niestety, wtedy nie było zainteresowanych kontynuowaniem naszej pracy.
Istota konfliktu.
Jaka jest prawdziwa istota sporu w tym temacie? Otóż jest nim państwowa polityka pamięci historycznej w Polsce i w Ukrainie.
Polski organ ustawodawczy w swej uchwale uznał OUN-UPA sprawcami krwawych mordów dokonanych na Polakach i nazwał to ludobójstwem.
Ukraina zaś, na mocy Ustawy “o statusie prawnym i uczczeniu pamięci uczestników walk o niezależność Ukrainy w XX wieku” uznaje OUN-UPA za organizację walczącą o niepodległość Ukrainy w XX wieku, czyli za bohaterów.
Konflikt ten jest konfliktem wokół interpretacji wydarzeń historycznych. Stronami konfliktu są dwa państwa reprezentowane przez ich parlamenty.
Konflikt ten nie pojawił się wczoraj, ani też nie w 2013 roku, kiedy to 148 deputowanych Rady Najwyższej Ukrainy wystosowało list do Sejmu RP o uznanie Tragedii Wołyńskiej ludobójstwem narodu polskiego. Nad transformacją tego konfliktu pracowali polscy i ukraińscy historycy i politycy od początku lat 1990, starając się dojść do porozumienia.
Jakie strategie osiągnięcia porozumienia wykorzystywały obie strony?
Unikanie.
Ukraina.
Część społeczeństwa ukraińskiego, w szczególności związana z Ukrainą Zachodnią, gdzie żywa jest pamięć o krwawych polsko-ukraińskich konfliktach z pierwszej połowy XX wieku, starała się uniknąć dyskusji z typową motywacją: “Niech Polacy podziękują, iż nie rozliczamy ich za zbrodnie, jakich dopuściły się na Ukraińcach władze II Rzeczypospolitej”.
Inna aktywna część społeczeństwa ukraińskiego, liczba której ciągle wzrasta ze względu na liczbę kombatantów trwającej wojny z Rosją, uważa, iż żadnej dyskusji o bohaterach narodowych Ukrainy z nikim być nie może.
Większość społeczeństwa ukraińskiego unika zaś tego tematu ze względu na całkowity brak wiedzy oraz kompletne niezrozumienie istoty konfliktu.
Polska
Część polskiego społeczeństwa – nazwijmy ich umownie “liberałami” – próbowała przez wiele lat unikać dyskusji stosując argumenty w rodzaju: “jest ona nie na czasie”, “musimy patrzeć w przyszłość, nie w przeszłość”, “przyjaźń z braćmi Ukraińcami jest ważniejsza od dawnych krzywd”. Przez jakiś czas to się udawało, było skuteczne, jednak dziś osoby te znalazły się w opozycji i nie mogą znacząco wpływać na przebieg konfliktu.
Bezpośrednie negocjacje
W obu krajach istnieją państwowe Instytuty Pamięci Narodowej odpowiedzialne za realizację polityki historycznej państwa. Różnica jest taka, że w Polsce w instytucie tym pracuje ponad 2000 osób, jest on dobrze dofinansowany, zleca budowę muzeów, opracowuje programy szkoleniowe, publikuje książki i gry planszowe… W Ukrainie natomiast w instytucji tej zatrudnionych jest zaledwie kilkadziesiąt osób, a budżet wynosi kilkadziesiąt milionów hrywien.
Teoretycznie to właśnie te dwie instytucje powinny zaangażować się w transformację konfliktu wokół pamięci historycznej. Lecz znajdują się one – by tak rzec – w różnych kategoriach wagowych i mają nieporównywalne możliwości. Zrównoważony dialog między nimi na razie nie jest możliwy.
W latach 1997-2008 grupa ukraińskich i polskich historyków opracowała kilka tomów materiałów w temacie: “Ukraina-Polska: trudne pytania”, które jednak praktycznie rzecz biorąc nie miały wpływu na dalsze negocjacje.
W 2015 został przywrócony ukraińsko-polski dialog historyków, powstało Ukraińsko-Polskie Forum Historyków.
Te dwa fora dialogowe historyków starały się rozwiązać ów spór poprzez wypracowanie wspólnej wizji ukraińsko-polskiej historii związanej z wydarzeniami na Wołyniu.
Na chwilę obecną plan ten zakończył się fiaskiem. Jeden z historyków po stronie ukraińskiej, Oleksandr Zinchenko, będący jednym z współorganizatorów owego forum, w akcie sprzeciwu wobec zbyt jednostronnej uchwały Sejmu z 22 lipca, ogłosił swoje wycofanie się ze wszystkich projektów związanych z polsko-ukraińskim dialogiem, twierdząc, iż dialog ten w nowo powstałych warunkach jest niemożliwy, zaś uchwała Sejmu przetwarzyła ów dialog w wyścig monologów.
Ambasador Ukrainy w Polsce, Andrij Deshchytsia, również wyraził żal, że “część polskich polityków, głosując za uchwałą w sprawie oddania hołdu ofiarom Wołynia, nie uwzględniała licznych apeli oraz propozycji strony ukraińskiej co do wspólnej oceny naszej tragicznej historii”.
Od 2011 roku na szczeblu międzyrządowym istnieje Polsko-Ukraińskie Forum Partnerstwa, z którym współpracowaliśmy w latach 2013-2014, kiedy na jego czele po stronie polskiej stał europoseł Paweł Zalewski. Przewidując rozwój konfliktu, Polacy próbowali wówczas zainicjować dialog społeczny, przykładem którego jest właśnie obecna debata , która do dziś nie straciła nic na aktualności. Wysiłki te jednak nie potrafiły w sposób znaczący wpłynąć na przebieg sporu, głównie dlatego, iż oficjalna ukraińska część owego Forum faktycznie nie działała. W ostatnich dwóch latach Forum to istnieje już tylko na papierze.
Na płaszczyźnie międzyparlamentarnej przez wiele lat ponawiano próby przyjęcia wspólnej uchwały w sprawie wołyńskiej przez oba parlamenty. Próby te nie powiodły się, zaś na znak protestu przeciwko uchwale polskiego sejmu, również Borys Tarasiuk zrezygnował z funkcji przewodniczącego grupy kontaktów międzyparlamentarnych.
Siła
Część polskiego społeczeństwa – umownie określani jako “kresowiacy” – występuje przeciwko jakimkolwiek negocjacjom, kierując się chęcią zemsty za ludobójstwo swoich przodków na Wołyniu. Nie są zadowoleni z uchwały i domagają się przyjęcia ustawy o jeszcze bardziej ostrych sformułowaniach.
W Polsce miało miejsce kilka przypadków szykanowania Ukraińców z powodu czerwono-czarnych flag czy też rzeczywistego lub domniemanego czczenia Bandery, a także demonstracyjne anty-ukraińskie akcje ze strony grup radykalnych. Deklarowany cel owych grup to walka z kultem Bandery i OUN w Ukrainie. Na razie incydenty takie są nieliczne.
Polacy natomiast za działania o charakterze przemocowym postrzegają blokowanie przejść granicznych po stronie ukraińskiej.
Również jako akt wrogości Polacy postrzegają zmianę nazwy prospektu w Kijowie na cześć Bandery oraz zapisanie w ustawodawstwie Ukrainy punktu o ściganiu z urzędu przypadków zaprzeczania i nieuznawania OUN-UPA jako organizacji walczących o niepodległość Ukrainy (artykuł 6.2 tutaj).
Pośrednictwo
Istnieje jeszcze kilka metod prowadzenia dialogu, które nie zostały dotąd zastosowane w sporze. Są to moderacja (tj zaangażowanie czynników zewnętrznych przy organizacji i prowadzeniu rozmów) oraz arbitraż międzynarodowy (na który teoretycznie może przyjść czas, o ile strony zechcą ująć kwestię ludobójstwa w ramy kategorii prawnych).
Kilka zainteresowanych osób po obu stronach podjęły już temat możliwości udziału jakiejś strony trzeciej.
Czy można rozwiązać ten konflikt?
Nasze podejście – podejście Ukraińskiej Szkoły na rzecz Budowy Pokoju oraz wielu innych współczesnych konfliktologów – opiera się na przeświadczeniu, że konfliktów tego rodzaju rozwiązać się de facto nie da, można je jedynie transformować w inną formę – bardziej lub mniej budzącą emocje. Nawet stan pokoju i stan wojny nie są jednoznacznymi kategoriami, bywają różne fazy wojny i różne przejawy pokoju.
Spór o Wołyń może przejść w fazę eskalacji, ale może też tak się nie stać.
Czego chcą obie strony konfliktu?
Sformułował to dojść wyraźnie ambasador Deshchytsia jako “wspólną ocenę naszej wspólnej tragicznej historii”. Tak też ów cel formułowały dotąd obydwie strony sporu i taki też widziały sposób na jego “rozwiązanie”.
Warto zauważyć, że w 2016 roku ukazał się wspólny polsko-niemiecki podręcznik historii. Idea tego podręcznieka była realizowana od 2006 roku, 44 lata istnieje już nieformalna Polsko-Niemiecka Komisja Podręcznikowa. Polacy uważają, że skoro stało się to możliwe w relacjach z Niemcami, to dlaczego nie można tego uczynić z Ukrainą? Nawet jeśli na powstanie tego podręcznika czekać trzeba było 40 lat. Widać Polacy gotowi są pracować nawet w tak długiej perspektywie czasowej.
Co warte podkreślenia: w 2002 roku Rosja starała się również narzucić Ukrainie wspólny podręcznik historii. Zakończyło się to wielkim skandalem i było jednym z etapów kształtowania się narodu ukraińskiego. Polacy o tym nie wiedzą, nawet w kręgach eksperckich.
Czy można już teraz osiągnąć ten cel: wspólną ocenę historii Ukrainy i Polski? Niestety nie. To jest nierealne.
Dlaczego eskalacja konfliktu jest niebezpieczna?
W Polsce według różnych szacunków pracuje od 500.000 do 1.000.000 obywateli Ukrainy. Jest to typowa imigracja ekonomiczna. Są tu jednak dwie strony medalu. W Polsce jest bowiem wiele nisko opłacanych miejsc pracy (według ich standardów, poziom życia w Polsce jest około 6-krotnie wyższy niż u nas), gdyż wielu Polaków wyjechało z kolei do pracy do Niemiec i innych krajów europejskich, gdzie poziom życia jest jeszcze wyższy. Skorzystało z tego już ponad 2 mln polskich obywateli.
W Polsce jest ponadto 40.000 ukraińskich studentów. Gdyby nie oni, wiele uniwersytetów musiałoby w znaczący stopniu redukować liczbę wydziałów, gdyż nie ma na nie chętnych studentów polskich, którzy również wolą wybierać studia za granicą.
Ludzie ci, nasi obywatele, mogą się spotkać z przejawami wrogości i może to stanowić dla nich poważny problem. Cóż, emigracja ekonomiczna zawsze polega na wyborze kraju, gdzie jest lepiej. Jeśli warunki nie są zbyt sprzyjające, wówczas ludzie udają się do państw sąsiednich.
W Polsce istnieje duża mniejszość ukraińska. Są to ludzie, którzy bądź to urodzili się w Polsce bądź też tworzą małżeństwa mieszane. Wielu z nich już teraz obawia się fali nastrojów antyukraińskich, wciąż jednak jest to zagrożenie raczej hipotetyczne.
Na poziomie relacji międzypaństwowych, pomimo licznych deklaracji, realnych projektów było na tyle mało, że pogorszenie stosunków być może nie będzie nawet zauważalne.
Natomiast już w lipcu podpisano umowę o współpracy wojskowej, której nie udawało się podpisać przez wiele poprzednich lat. W tym roku też podpisano kilka dużych kontraktów w branży obronnej oraz innych branżach gospodarczych. W obchodach 25-lecia niepodległości Ukrainy brał udział prezydent Polski, Andrzej Duda. Obaj prezydenci – Polski i Ukrainy – podpisali wspólną deklarację o zamiarze kontynuowania dialogu o trudnej historii.
Czy spór o interpretację historii może wpłynąć na gospodarkę i współpracę wojskową? Teoretycznie tak, jednak prawdopodobieństwo tego jest bardzo małe – pod warunkiem oczywiście, że ów konflikt nie przejdzie w fazę gorącą.
Jakie są scenariusze rozwoju konfliktu?
Uchwała Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej – podobnie zresztą jak w przypadku jakich bądź postanowień Werchownej Rady – nie oznacza jeszcze włączenia jej do polityki państwa. Na etapie jej omawiania rząd polski starał się usunąć z tekstu zbyt radykalne sformułowania, nalegał też na włączenie do niej kwestii udziału w tamtej zbrodni Związku Sowieckiego i Niemiec, oraz proponował ustanowienie jednej wspólnej daty uczenia pamięci wszystkich ofiar II Wojny Światowej, mianowicie 17 września.
Nowy prezes polskiego Instytutu Pamięci Narodowej oświadczył: “IPN nie ma władzy, by zmieniać politykę historyczną Ukrainy. Naszym zadaniem jest organizowanie konferencji, wydawanie publikacji – nie zastąpimy im edukacji, nie możemy uczyć bezpośrednio obywateli Ukrainy, którzy czczą Banderę, jak było naprawdę. Prawdę historyczną będziemy badać i będziemy o niej mówić, ale nie możemy nikogo, także obywateli obcego państwa, zmusić do zmiany poglądów.”
Jesienią wchodzi na ekrany polskich kin szeroko reklamowany film fabularny “Wołyń”. Wycieków co do jego treści jak do tej pory zbyt wiele nie było. W Polsce rodzime kino cieszy się tradycyjne dużą popularnością i potrafi wpływać w sposób istotny na ludzkie nastroje.
Wszystko zależy od tego, co będzie robić polski rząd.
W najlepszym dla nas wariancie, jak chodzi o poziom ogólnonarodowy, o Wołyniu wspominać się będzie znów 11 lipca roku 2017
W najgorszym zaś – zaczną się w Polsce upowszechniać ot, takie choćby historyczne rekonstrukcje finansowane przez miasto Kutno. Jeśli wczytać się komentarze pod tym postem, to dojdzie się do wniosku, że Polacy – mówiąc delikatnie – nie są zachwyceni tym widowiskiem.
[aesop_gallery id=”93221″]
Ludzie, którzy je stworzyli (te widowiska) nazywają Ukraińców wrogami. Na razie jest to zjawisko marginalne, jeśli jednak ich głos stanie się bardziej doniosły i spopularyzowany zostanie przez główne media, wówczas stanie się to wyraźnym indykatorem zmiany polskiej polityki w stosunku do Ukrainy.
Na taki scenariusz Ukraina musi być przygotowana. Zapoczątkuje to bowiem gorącą fazę konfliktu. Prawdopodobieństwo takiego rozwoju sytuacji szacuję co prawda na nie więcej niż 15 procent, ale rozumna polityka polega również na tym, aby symulować tego rodzaju zagrożenia i być na nie przygotowannym.
Jak można przeciwdziałać eskalacji konfliktu?
Po pierwsze i najważniejsze: dopóki nie zobaczymy nieprzyjaznych przejawów REALNIEJ POLITYKI rządu polskiego w stosunku do Ukrainy, nie warto podejmować po stronie ukraińskiej jakichkolwiek działań, które mogłyby zaostrzyć konflikt.
Najbardziej rozsądną pozycję sformułowała p. Oksana Baszuk Hepburn, były starszy doradca rządu Kanady.
“Nie jest na czasie powracać w Polsce do historycznych wydarzeń z zarzutami skierowanymi pod adresem Ukrainy. Będzie jednak jeszcze gorzej, jeśli Ukraina przyjmie wyzwanie i zacznie marnować czas na kontynuowanie historycznych pojedynków, odwracając się od głównego zadania, jakim powinno być zwycięstwo w wojnie z Rosją, a to przecież wspólny wróg. Będzie bardzo trudno, wręcz niemożliwe, prowadzić i wygrać wojnę na kilku frontach jednocześnie. Na wszystko jest odpowiedni czas i miejsce. Teraz dla przytomnych Ukraińców i Polaków nastał czas szukania przyjaciół, tworzenia koalicji do zwycięstwa. Ogłośmy zatem wspólnie moratorium na historię.”
Po drugie: konflikt należy wyznać i wyraźnie go wyartykułować na wszystkich możliwych poziomach. Choćby po to, aby ukraińscy obywatele nie wwozili ze sobą do Polski czerwono-czarnych flag, jeśli chcą uniknąć kłopotów, a i Polacy nie powinni rozlepiać na ulicach ukraińskich miast naklejek “j….ć Banderę” – jeśli również nie chcą napytać sobie biedy. Ale przede wszystkim po to, aby na tak przecież liczne przykłady naszych wzajemnych kontaktów o charakterze naukowym, kulturalnym i na wielu innych polach – nie rzucały się cieniem sprzeczki o historię.
Po trzecie: zamiast poszukiwania konsensusu w kwestiach historycznych, porywania się na jakąś wspólną ocenę – trzeba dążyć do znalezienia kompromisu w sferze tak zwanej real-polityki. Trzeba się pogodzić z tym, że przynajmniej w najbliższej perspektywie nie ma szans na osiągniecie zgody co do jednolitej oceny historii pierwszej połowy XX wieku. Należy się wobec tego skupiać na praktycznych następstwach takiej niezgody. Powinno się to stosować i do symboli i znaków, i do cmentarzy, i do poszukiwania mogił, a także do bezpieczeństwa obywateli.
Po czwarte: Najgorszym scenariuszem rozwoju sytuacji byłoby przeniesienie go do polskiej polityki. To, że rezolucja w sprawie Wołynia przyjęta została niemalże jednogłośnie (przy dziesięciu wstrzymujących się) jest dla rozwoju konfliktu symptomem raczej dobrym, niż złym.
W Polsce ma obecnie miejsca bardzo silna polaryzacja, nazywana nawet “wojną polsko-polską” albo “kryzysem konstytucyjnym”. Opozycja organizuje wielkie manifestacje przeciwko polityce rządu; udało jej się również umiędzynarodowić ów spór na poziomie oficjalnej reakcji instytucji europejskich. Gdyby jeszcze w tę “wojnę polsko-polską” włączyć kwestię ukraińską, w szczególności Wołyń, wówczas eskalacja konfliktu byłoby nieunikniona.
I właśnie na tym mogą być zogniskowane dalsze wysiłki Rosji.
Rola Rosji w konflikcie.
Wspomniany list 148 ukraińskich parlamentarzystów z roku 2013, był bez wątpienia rosyjską spec-operacją. Duża część sygnatariuszy listu przebywa już zresztą w Rosji, a przeciwko niektórych innych toczy się śledztwo z oskarżenia o separatyzm.
W rosyjskim scenariuszu na zniszczenie niezależnej Ukrainy, zawsze osobno traktowana była Ukraina Zachodnia – jako region, który stawiać będzie najsilniejszy opór rosyjskiej okupacji. Jego podbój czy przejęcie nad nim kontroli nie jest w tych rachubach raczej uwzględniane.
Kilkakrotnie zresztą rosyjscy oficjele w prywatnych, a nawet w publicznych rozmowach proponowali polskim władzom uczestnictwo w rozbiorze Ukrainy i zajęcie jej zachodnich regionów.
Do tego celu Rosja wykorzystuje również niektóre radykalne organizacje w Polsce. Środkiem obliczonym na daleki cel byłaby popularyzacja idei powrotu do Polski tak zwanych “kresów wschodnich”, czyli tych terytoriów Ukrainy i Litwy, które w okresie międzywojennym wchodziły w skład II Rzeczypospolitej.
W Ukrainie mało wie się o tym, że właśnie z powodu ujawnienia istnienia takiej piątej kolumny na Litwie, domagającej się powrotu Polski na litewskie kresy, stosunki na szczeblu państwowym między Polskią i Litwą stały się dosyć chłodne.
W Polsce pracuje grupa wolontariuszy-analityków pod nazwą “Rosyjska V kolumna w Polsce” , która postawiła sobie za cel dowieść w sposób udokumentowany destrukcyjny wpływ rosyjskich działań na polską politykę. Przykładem działalności tej grupy może być prowadzenie kwerendy na temat “Kto z Przemyśla robi punkt zapalny?” Pod adresem aktywistów tej grupy stale wysyłane są różne groźby i organizuje się przeciwko nim celowe psychologiczne operacje. Zdaniem grupy, Rosja od dawno w sposób systematyczny angażuje olbrzymie środki na tworzenie i funkcjonowanie takich V kolumn.
Rosja nie szczędzi również środków celowych na podsycanie konfliktów na tle interpretacji historii. Główną rolę odgrywa tutaj archiwum NKWD-FSB. Praktycznie wszystkie dane w odniesieniu do Wołynia przechowywane są do dziś w Moskwie i nikt inny nie ma do nich wglądu. Rosja od czasu do czasu poprzez swoich agentów podrzuca różne dokumenty, przy czym sprawdzenie ich prawdziwości jest zwykle niemożliwe. Przykładem sterowanego wypływu takich dokumentów może być wystawa przygotowana w roku 2010 przez ruch społeczny o nazwie “Rosyjskojęzyczna Ukraina”, na czele którego stał ówczesny deputowany do Werchownej Rady – Wadym Kołesniczenko.
Rosja posiada wielowiekową tradycję nie tylko w zakresie falsyfikowania historii, ale też czynienia zeń oręża. Tym, którzy pragną pracować nad transformacją sporu po obu stronach granicy, zaleca się bardzo poważne zainteresowanie się tym, jak to przy pomocy owego narzędzia w postaci historii, Rosja stwarzała i rozpalała konflikty. Poprzedni negocjatorzy w większości ignorowali ten czynnik.
Wiedza o tym (otrzymało już nawet angielskojęzyczną nazwę “weaponization of history” czyli przekuwanie historii w oręż) wyłożona w popularnonaukowej formie pomogłaby ukraińskiemu i polskiemu społeczeństwu uniknąć zaostrzenia starych i pojawienia się nowych konfliktów.
Czy warto kontynuować proces poszukiwania porozumienia?
Oczywiście że tak. Ale format prowadzenia rozmów musi być zmieniony. Rozmowy mają być prowadzone nie o historii, a o transformacji sporu i o możliwościach zapobieżenia jego eskalacji.
Na obecnym etapie nie warto włączać do owego dialogu historyków i parlamentarzystów. Zresztą im jak dotąd nie udało się osiągnąć żadnej zgody.
Grupa negocjacyjna powinna włączyć prawników, obrońców praw człowieka, konfliktologów, psychologów społecznych, cieszących się wielkim autorytetem działaczy religijnych oraz przedstawicieli zainteresowanych grup z obu stron, w tym potomków samych poszkodowanych w tamtym konflikcie sprzed ponad 70 laty. Do grupy tej trzeba również zaprosić analityków, którzy dotąd nie brali udziału w rozmowach i którzy byliby w stanie przeanalizować poprzedni proces negocjacji. Trzeba też dołączyć do niej wyżej wymienioną grupę wolontariuszy – owych analityków specjalizujących się w temacie “rosyjskie V kolumny”.
Zespół ten powinien pracować bez tłumaczy. Jest to bardzo ważne zarówno dla zaoszczędzenia czasu jak i dla uniknięcia nieporozumień.
[aesop_image img=”https://maidan.org.ua/wp-content/uploads/2016/09/20160303_201452-5.jpg” align=”left” lightbox=”on” caption=”Учасники конференції” captionposition=”left”]
U nas – w Ukraińskiej Szkole na Rzecz Budowy Pokoju – mamy doświadczenie w prowadzeniu historycznych konferencji w trzech językach, bez udziału tłumaczy, a jednym z rezultatów jest dokument po nazwą: “Prawda nie czyni szkody. Przezwyciężenie podzielonej i traumatycznej przeszłości. Krótkie wskazówki dla Ukrainy”. W konferencji brali udział Ukraińcy, Polacy i Gruzin, językami zaś były: ukraiński, polski i rosyjski. Przy czym w kuluarach nieformalna konwersacja odbywała się również w języku angielskim.
Takich ludzi w Polsce i na Ukrainie bynajmniej nie brakuje. Skompletowanie odpowiedniego zespołu byłoby jak najbardziej realne. Potrzebna jest polityczna wola po obu stron oraz chętni do sfinansowania owej pracy.
Natalia Zubar, koordynatorka Ukraińskiej Szkoły na Rzecz Budowy Pokoju, prezes zarządu Centrum Informacyjnego “Majdan Monitoring”.
No i na koniec nasza tradycyjna rubryka pt. “Powiedzieliśmy”. Jarosław Swatko: Na początek Ukraińcy powinni rozwiązać problem wołyński dla samych siebie, 2013 r.
“Niezależnie od tego, jak się będą zachowywać Polacy, my, Ukraińcy, aby kwestię tę zamknąć dla nas samych, powinniśmy tak czy inaczej wyznać, iż Ukraińcy dokonywali jednak rzezi na Polakach. Mea culpa! Co prawda nie jest to moja wina osobista, wszak sam nikogo nigdy nie mordowałem, ale jacyś moi ziomkowie brali w tym udział. A skoro oni sami nie mogą już się pokajać za swe grzechy, muszę to zrobić za nich ja. Mogę również prosić o przebaczenie za ich grzechy u Boga, i w ten sposób, przynajmniej przed własnym sumieniem, zamknąć raz na zawsze ten temat.
A skoro Ukraińcy zamkną tę kwestię wobec siebie samych, wówczas stanowisko Polaków nie będzie już miało dla nas znaczenia. Polacy zmuszeni będę do tego się przystosować, o ile nasze stanowisko będzie w miarę jednorodne i stałe. Będą musieli przystosować się do tego w ramach tej moralnej formuły, jaką my zaproponujemy.
Nie oznacza to jednak, że mamy zapomnieć o Ukraińcach, których z kolei wymordowali Polacy. Przeciwnie, łączymy się z nimi i pamiętamy o nich. Pamięć o ukraińskich ofiarach – to druga część programu rozwiązania owej kwestii raz na zawsze, bez której ta pierwsza stałaby się nie ukorzeniem, a masochizmem.
Uszanowanie pamięci pomordowanych Ukraińców – to rzecz święta i przykre jest, iż to właśnie Polacy, swoim własnym przykładem, uczą nas szanowania swych pomordowanych rodaków. My zaś zachowujemy się tak, jakbyśmy nie za bardzo tego pragnęli. Jednak uprawianie na tym polityki jest czymś amoralnym – przede wszystkim wobec samych ofiar.”
Tłumaczenie Olga Popovych i Marian Panic.
100%
Це дуже важливо
http://wschodnik.pl/publicystyka/item/6856-wolyn-prawda-po-latach.html
Tekst jest doskonałym przykładem ukraińskiej i w pewnej części Amerykańsko Kanadyjskiej wizji rozwiązania konfliktu utrudniającego realizację polityki USA w regionie której założenia widoczne są w tekstach na stronie radia Swoboda. OUN-B w walce o władzę nad ukraińskim społeczeństwem najpierw mordowała Ukraińców i Rusinów ,a dla realizacji celów politycznych Żydów ,Polaków ,Ormian ,Węgrów czy Czechów.
Problem będzie się pogłębiał bo aktualny Rząd Ukrainy jako genezę Państwa Ukraińskiego uznał traktat Brzeski ze wszystkimi jego konsekwencjami prowadzącymi
między innymi do specjalnych stosunków z Niemcami i prób marginalizacji roli Polski w regionie. Pomniki Szuchewycza i Bandery , programy szkół ukraińskich oraz ustawa “beatyfikacyjna” OUN-B to logiczna konsekwencja akceptacji przez Państwo Ukraińskie korzyści politycznych i terytorialnych osiągniętych między innymi dzięki dokonanemu ludobójstwu i represjom Stalina. Problem jest więc polityczny w kategoriach strategicznych stosunków między Państwami. Nieprzypadkowo w Dubrowniku nie było Ukrainy ,a w Krynicy ukraiński Premier lawirował w wypowiedziach by nie narazić się Berlinowi. Konflikt interesów pomiędzy Ukrainą ,a Polską będzie więc narastał, Państwo Ukraińskie pragnie narzucić wszystkim swoim sąsiadów swoją wizję stosunków wzajemnych ,stąd odmowa członkostwa Ukrainy w Grupie W4. To tylko kwestia czasu gdy działania polityczne ukraińskiego Rządu zgodne z interesami Berlina ujawnią realny status wzajemnych stosunków. Kształtowanych świadomie przez Ukrainę
Всі розмови з поляками про Волинь треба починати з того, що поляки повинні визнати себе на Волині окупантами. Інакше – нема про що говорити. Якщо поляки не визнають навіть це – значить, вони й надалі намагаються завоювати Україну, просто хитрішими методами.
Метода поляків – облудними словами виламувати з українців стержень моральної сили, ізтиха підводячи до зради героїв.