Piegowaci i wariaci, ale szkodliwi

 

Jednym z najbardziej jadowitych prokremlowskich i antyukraińskich profili jest „Anty OUN-UPA”. Wyróżnia się ogromną ilością 32 tysięcy polubień. Administratorem jest Łukasz Kaczmarek, młodociany nacjonalista z Gniezna, działacz „Narodowej Wolnej Polski”. Wodzuniem NWP jest Damianek Bieńko, narwaniec znany z wielu prowokacji z paleniem flag i napadów na lokale ukraińskie, który niedawno oberwał w nadwiślańskich szuwarach.

„Narodowa Wolna Polska” i sam Bieńko są związani z prorosyjską partyjką „Jedność Narodu” zarejestrowaną przez Bogdana Kulasa w domu przyjaźni polsko-radzieckiej przy Marszałkowskiej 115, ale ostatnio działają raczej jako narodowa przybudówka przy partii „Zmiana”, której biuro jest – tak się złożyło – w tym samym gmachu należącym do emerytowanych towarzyszy z TPPR, przemianowanego na Stowarzyszenie Współpracy Polska-Wschód.

Łukasz Kaczmarek został ujawniony jako autor profilu „Anty OUN-UPA”  w nagraniu  u Eugeniusza Sendeckiego z udziałem innych działaczy grupki piegowatych prowokatorów z NWP – Antoniego Kisielnickiego  i Marcina Świderskiego , autora mądrości rasowych o tym, jaką grupę krwi należy przetaczać nacjonalistom .

Kaczmarek prowadzi też bloga , w którym pisze lub raczej przepisuje wypracowania o Rosji i Ukrainie, którymi zaśmieca pół Internetu. Jego wrzutki  są tak tendencyjne, że wyleciał nawet z grupy „Rosja i kraje byłego ZSRR” . A jest to jakieś osiągnięcie, bo administrator w swoiście pojmowanym pluralizmie na razie toleruje produkujących się w tam w najlepsze właśnie Damiana Bieńkę czy Łukasza Erlicha  z „Rosyjskiego Stowarzyszenia Kulturalno-Oświatowego w Polsce” i zainicjowanego przez partię „Zmiana”  „Braterstwa Polsko-Rosyjskiego”.

 

Niechybnie pojawią się komentarze, jakobym krytykował profil „Anty OUN-UPA”  bo jestem, a jakże, banderowcem, któremu powtórzenie ludobójstwa wołyńskiego się śni tak, jak prorosyjskim nacjonalistom się marzy deportacja wszystkich Ukraińców z Polski w ramach nowej akcji Wisła . Bzdura – z moimi poglądami na historię można się zapoznać w moim artykule „Polska-Ukraina: dosyć histeryzowania – do roboty!” . Chodzi o zupełnie coś innego.

Chodzi o nadużywanie pamięci polskich ofiar zbrodni ukraińskich nacjonalistów sprzed siedmiu dekad do uprawiania pospolitej nienawiści na tle etnicznym (art. 256 kodeksu karnego) przez ludzi ewidentnie powiązanych z interesami rosyjskimi, po to, by poróżnić Polskę z Ukrainą. Oprócz sprzedaży koszulek z hasłami antyukraińskimi, Kaczmarek na profilu „Anty OUN-UPA”  zajmuje się wyłącznie oczernianiem Ukrainy i wychwalaniem Rosji.

Kaczmarek opublikował tam całą serię filmików osób apelujących do przyłączenia się do „Braterstwa Polsko-Rosyjskiego” partii „Zmiana”: z sekretarzem Tomaszem Jankowskim , z białostockim rasistą i antysemitą, ongiś pomysłodawcą kampanii prezydenckiej Kononowicza Adamem Czeczetkowiczem , z Sendeckim  i towarzyszami (ups przepraszam: u narodowców mówi się „kolegami”) z NWP Damianem Bieńko , Emilianem Nguyenem [https://goo.gl/31rg4B], Łukaszem Pilarskim , Antonim Kisielnickim czy jeszcze Mirosławem Rostankowskim, który wypowiada się z grobu Eligiusza Niewiadomskiego dziękując mu za „opóźnienie ataku masonerii na Polskę”.

I jeszcze jedno spostrzeżenie. Banner profilu „Anty OUN-UPA” przedstawia wzięta chyba z wojennej gryp komputerowej scenę zdobywania Lwowa przez polskich żołnierzy. Otóż ta sama grafika ilustrowała w swoim czasie profil VK polskiego oddziału tajemniczego towarzystwa pod nazwą „Legion Świętego Stefana”, działającego także na Węgrzech, w Gruzji i przede wszystkim w Rosji. Wszystkie te profile są rosyjskojęzyczne, a liderem polskiego oddziału jest tajemniczy profil „Ценитель Искусства”.

Rozsądny człowiek czytający o tych dziwolągach uzna może, że nie warto zajmować się internetową subkulturą i popaprańcami z nizin. Błąd. Znaczna część środowiska prorosyjskiego składa się z takich ludzi, a jest ich tyle, że ich poglądy zaczynają przenikać do mainstreamu i naginać politykę Państwa. Wystarczy obejrzeć facjaty zwolenników „Braterstwa Polsko-Rosyjskiego” by wyrobić sobie o nich zdanie: mają upośledzenie psychospołeczne wymalowane na twarzy. Sęk, że Rosjanom to wcale nie przeszkadza, wręcz przeciwnie.

Płatny agent ma wszystkie wady pracownika, nudzi się, partoli robotę, żąda podwyżek. Natomiast świr ma własny napęd i potrafi siedzieć przy komputerze po kilkanaście godzin dziennie, niestrudzenie rozsiewając podsuwane treści lub generując je sam. Jest przekonany, że jest niezależny i w pewnym sensie tak jest. Świry się replikują same, następni ukąszeni wchodzą do akcji spontanicznie, bez udziału jakichkolwiek oficerów prowadzących, tajnych dyrektyw, przelewów w rublach ani tego typu filmowych sytuacji. Dlatego Rosjanie tak chętnie korzystają z usług takich ludzi, a najlepszych nawet zapraszają na dyplomatyczne przyjęcia do swojej ambasady mimo aparycji, z którą nie wpuszczono by ich do żadnej porządnej restauracji.

Rosyjska V kolumna w Polsce