Postaram się opisać sytuację na 15 i 16 w jednym raporcie.
Sytuacja z ostrzałami 15 lipca w Charkowie była stabilna: na ogół spokojny dzień z pojedynczymi ostrzałami (były one naprawdę bardzo nieliczne, w przeciwieństwie do zeszłego tygodnia) i były rejestrowane tylko sporadycznie na północnych okolicach Charkowa. Atak rakietowy miał miejsce o wpół do trzeciej nad ranem i uderzył w kilka placówek oświatowych w różnych częściach miasta – na Chołodnej Górze (tutaj główne uderzenie uderzyło w tory tramwajowe, o których nasz zespół dokumentalistów pisał jako o celu dla moskowitów w pierwszym raporcie o ostrzale w Charkowie) i szkole ChTZ (wybito szyby, dach trochę się zawalił). Uderzenie zostało przeprowadzone przez pociski 5B55, które są częścią systemu obrony powietrznej S-300. Od trzech dni z rzędu odnotowujemy, że ataki na Charków zostały przeprowadzone przez system obrony powietrznej S-300, który został przełączony w tryb „ziemia-ziemia”.
Ale wieczorem tego dnia, gdzieś o 22:00 i 22:45, moskowici podjęli dwie próby wystrzelenia kilku rakiet w jednej próbie. Ale wszystkie z niewiadomych przyczyn nie podążały standardową trajektorią i spadły na terytorium regionu Biełgorod. Z lokalnych źródeł wiadomo, że rakiety spadły gdzieś na granicy, w rejonie miasta Szebekino, a także dwukrotnie (!!) we wsi Jasnyje Zori (przy granicy z Ukrainą), dzięki czemu okoliczni mieszkańcy byli oburzeni działąniami moskowickich sił rakietowych na jakość produkcji tych pocisków. Friendly fire, jak to jest. Ciekawe, że początek 15 lipca w regionie Biełgorod też nie był zbyt spokojny – w Hajworoniu było głośno, jakby z nieznanej przyczyny, według doniesień miejscowych pablików, uszkodzona została lokalna biblioteka, która nosi nazwę. ..ta-dam… Puszkina.
16 lipca rozpoczął się ponownie od ataków rakietowych o godzinie trzeciej. Były 4 uderzenia rakietowe w Czuguiw. Usłyszałem 2 odległe huki w okolicy, w której mieszkam, i myślałem nawet, że obrona przeciwlotnicza wybuchła, ale niestety nie tak się stało. Wleciał do centralnej części miasta i zniszczył piętrowy budynek, garaże i jedną z miejskich szkół. W wyniku uderzenia rakietowego w budynek mieszkalny zginęły trzy osoby, kolejne trzy zostały ranne w wyniku uderzeń rakietowych w miasto. Tej nocy nie było przylotów do Charkowa.
Dzień 16 lipca był nieco hałaśliwy w porównaniu z 15 lipca: liczba ostrzałów nieco wzrosła. Tak jak poprzednio dotarł do północnych obrzeży Charkowa – Piatychatek, rejonu wsi Żukowskiego i Północnej Sałtówki. Tego dnia szef sztabu jednostki specjalnej Kraken, Konstantyn Niemiczew, ostrzegł, że pojawiły się informacje wywiadowcze, że moskowici mogą w ciągu dnia uderzyć rakietami w jedno centrum handlowe w centralnej części Charkowa. A wieczorem na przedmieściach było głośno, przede wszystkim w Dergachach, choć coś spadło też w rejonie Biełgorodu. Co – nieznana, tradycyjna bawełna w tamtych regionach.
Ale 17 lipca o wpół do trzeciej wystrzelono cztery rakiety na Charków i północne przedmieścia Charkowa. Uszkodzone zostało przedsiębiorstwo przemysłowe w północnej części Charkowa. Bawełna wydarzyła się również w Nowej Nielidowce w obwodzie biełgorodzkim – wydaje się, że jakiś pocisk został zestrzelony przez obronę powietrzną lub po prostu nie doleciał.
Trwają ostrzały północnych i wschodnich przedmieść Charkowa – Ruskich i Czerkaskich Tyszków, Petriwkę, Cyrkunów, Pytomnika, Nowego, Dementiówki, Ruskiej Łozowej, Słatine i Prudiankę, Dergaczów. Raszyści ostrzeliwali także miasto Złoczów, wsie Sośniwka i Switłyczne gminy osadniczej Złoczów. Ostrzelane są Rubiżne, Werchniji Sałtów z gminy miejskiej Wowczańsk, Stary Sałtów, Koroboczkine z gminy miejskiej Czkałowsk. We wsi Nowopokrowka w wyniku ostrzału uszkodzono budynek mieszkalny, a trzy osoby zostały ranne.
Walki trwają na północ i północny wschód od Charkowa. W ciągu ostatniego tygodnia moskowici przeprowadzają naloty w rejonie linii frontu. Po raz kolejny okupanci próbowali szturmować Dementiówkę społeczności Dergacze – dzieje się to codziennie, ale moskowici znowu nie odnieśli żadnego sukcesu.
Czy nastąpi nowy atak na Charków, czy nie. Z punktu widzenia bezpośrednich rozkazów dowództwa moskowickiego jest to rzecz nieznana i zależy od tego, co się dzieje w głowie. Czy są jakieś oznaki przygotowań – nie, choć wydaje się, że są jakieś siły. Czy jest wystarczająco dużo sił, by przynajmniej otoczyć miasto – nie. Instytut Studiów nad Wojną (ISW) postawił hipotezę i przewidział, że chujło nakazał zdobycie Charkowa i całego regionu charkowskiego, na podstawie:
* rozmowy jakiegoś raszysty z matką;
* rozkaz Shojgu, by zintensyfikować działania;
* ciągłe ataki Dementiówki;
* intensyfikacja działalności moskowickiej administracji okupacyjnej obwodu charkowskiego, szef której spotkał się z gauleiterem innej administracji okupacyjnej tzw. “LNR” i coś tam podpisali.
I jeszcze raz: „analitycy” zakładają szturm na Charków na podstawie jakichś plotek, makaronu na wewnętrzną publicznośćmoskowii, ciągłe wypowiedzi „przedstawicieli” okupacyjnej administracji na okupowanych terytoriach obwodu charkowskiego – i to wszystko. Nie ma czynników militarnych, wywiadu ani niczego innego. Co więcej, wręcz przeciwnie, czynniki wojskowe sprzeciwiają się nawet pomysłowi wydania rozkazu pójścia na Charków i obwodu charkowskiego. Wydaje mi się, że tzw. „analitycy” Instytutu Studiów Wojennych padli ofiarą moskowickich pogłosek o „szturmie Charkówa 14-16 lipca” lub w innej dacie. Czasami plotki są tak realistyczne i tak przerażające, że zaciemniają umysł i wszelkie próby krytycznego myślenia. Muszę przyznać, że dla mnie ISW jako swego rodzaju źródło przestało istnieć – ostatnio piszą kompletne banały, a w niektórych miejscach nie rozumieją prawdziwej sytuacji na froncie. Krótko mówiąc, ten instytut jako źródło niedawno zamienił się w ten sam żużel, co Arestowycz. Nie warto tracić czasu na czytanie tych raportów, z wyjątkiem celów naukowych i badawczych, które tworzy nasz zespół dokumentalistów. Pozwala to na badanie wroga i jego wrzutów.
Jeśli chodzi o źródła zagraniczne, którym można ufać, jedynym wiarygodnym i autorytetnym były, są i będą raporty wywiadu obronnego (wywiadu wojskowego Wielkiej Brytanii). Polecam do codziennej lektury.
Aktywne użycie rakiet S-300 nie tylko w Mikołajowie, ale także w Charkowie pokazuje, że moskowici mają problemy z operacyjnym zaopatrzeniem w rakiety. Nie oznacza to, że się kończą, po prostu wskazuje na to, że rezerwa w pobliżu miejsca startu i być może w okolicach nie jest już nieograniczona. Moskowici mają jednak mnóstwo wszelkiego rodzaju pocisków i mogą bez problemu bombardować Charków 2-6 pociskami, czy to z ziemi, czy z powietrza, przez kolejny rok, a nawet dłużej.
W komentarzach do jednej z moich kronik jedna osoba zapytała, dlaczego piszę o spokojnym dniu, skoro kilka rakiet leci nocą i coś niszczy – i to już nie jest spokojny dzień. Spójrzcie pod koniec lutego – w połowie marca, w zwykły dzień w Charkowie – od półtora setki nalotów artylerii na miasto plus pewna liczba nalotów lub pocisków. Gdzieś na początku – w połowie kwietnia w mieście było ponad 50 pocisków artyleryjskich, ale bez rakiet i nalotów. Jednocześnie należy rozumieć, że wystrzelenie paczki lub jej części za pomocą „Gradu”, „Huraganu” lub „Tornado” liczone jest jako jedno trafienie. Między trafieniami występuje pewien odstęp czasu, a pakiet lub część pakietu MLRS przypada w drugim odstępie czasu. Wtedy, na początku maja, liczba uderzeń artylerii była porównywalna z obecnym czasem – do 10 w ciągu dnia. Pod koniec maja – koniec czerwca było 15+ takich ataków artyleryjskich na Charków dziennie. Są to liczby przybliżone, aby można było zrozumieć ogólną sytuację. Wreszcie, w nocy zdarzają się uderzenia rakiet. Dlatego, czy jest to spokojny dzień – tak, czy jest to spokojna noc – nie, ale ogólny obraz jest nadal dość spokojny. Musicie przyzwyczaić się do współistnienia z nocnymi atakami rakietowymi. Jednocześnie nocne ostrzały artylerii są niezwykle rzadkie.
Oleg Syniegubow, szef Charkowskiej Obwodowej Administracji Wojskowej, powiedział, że w mieście mieszka obecnie około 800 tys. osób, czyli o połowę mniej niż w połowie lutego. Mogę tylko to potwierdzić: po powrocie wielu ludzi, wielu z nich wróciło z powodu ostrzałów. A teraz sytuacja jest dość wyrównana: niektórzy przyjeżdżają do miasta, aby odebrać rzeczy, niektórzy przyjeżdżają aby zamieszkać, niektórzy opuszczają miasto (niektórzy ludzie nie widzą tu swojej przyszłości ze względu na trudną sytuację zawodową i zasadniczo wyjeżdżają na zawsze), niektórzy są nadal boi się wracać do miasta z powodu ostrzału (zwłaszcza tych, których mieszkania znajdują się na północnych obrzeżach Charkowa), a ktoś czuje się komfortowo pracując zdalnie w innym mieście lub wsi. Ten obraz jest dość odkrywczy, nawet w kręgu moich znajomych czy znajomych moich przyjaciół i znajomych. A ponieważ Charków to duża wieś i wszyscy znają się przez jedną, dwie, najwyżej trzy osoby, można uzyskać ogólne wrażenie z procesów zachodzących w Charkowie. Obecnie liczba powracających i wyjeżdżających jest w pewnym bilansie, choć w ciągu ostatniego tygodnia samochody w mieście mogły wzrosnąć o 1-2%, ale nie spowodowało to większej liczby ludzi na ulicach.
W Charkowie ponad 328 domów z 6500 domów będących własnością komunalną (w tej liczbie nie obejmuje domów spółdzielczych, wspólnot mieszkaniowych, osiedli mieszkaniowych i kompleksów mieszkaniowych), które obsługuje KP „Kharkivvodokanal”, pozostaje bez wodociągu. Ze względu na znaczne zniszczenia nie będą w stanie przygotować na zimę około 60 domów – przez całą zimę nie będzie tam wody. Głównie są to Sałtówka Północna i Obrij / „Horyzont”.
Jedna z charkowskich publiczności w Charkowie Live przeszła na język ukraiński po wejściu w życie kolejnych norm ustawy językowej. To dobra wiadomość! Dzięki i dobra robota! Mam nadzieję, że z czasem inne charkowskie puby również przestawią się na ukraińskie.
A w obwodzie charkowskim żniwa już trwają na terytoriach wolnej Ukrainy – według Charkowskiej OWA już wymłócono 55 000 ton z 17 000 hektarów.
Na południowym wschodzie obwodu charkowskiego toczą się walki na kierunkach słowiańskim i barwinkowskim. Moskowici ostrzeliwują wsie i miasteczka w pobliżu frontu – wieś Czepil i Protopopówka gminy miejskiej Bałaklia, Barwinkowe, Wielka Komyszuwacha, Husarówka, Dibriwna, Kurulka, Iwanówka, Nowomikołaiwka i Ridne gminy miejskiej Barwinkowe.
W ciągu kilku dni Prokuratura Okręgowa w Charkowie ogłosiła podejrzenia wobec szeregu osób, które stały się kolaborantami i pracują na rzecz Moskwy na tymczasowo okupowanych terytoriach obwodu charkowskiego:
* szefowa wydziału oświaty okupowanego Wowczańska Wiera Sorokowa, ur. 1967, która prowadziła kampanię na rzecz wychowawców miejskich i gminnych do pracy dla raszystów i nauczania według moskowickich programów edukacyjnych, zwoływała zebrania dyrektorów szkół i kierowników przedszkoli, relacjonowała przejście instytucji edukacyjnych do standardów moskowickich.
* tak zwany “szef” okupacyjnego “departamentu zabezpieczenia emerytalnego” w okupowanym Kupiańsku Zoja Finko, urodzona w 1967r., która przeszła na stronę raszystów i dobrowolnie objęła stanowisko w administracji okupacyjnej, a teraz rozdaje od okupantów 10 tys. rubli w zamian za dane osobowe obywateli, prowadzi wśród ludności agitację antyukraińską.
A Prokuratura Generalna ogłosiła podejrzenie Jarosławowi Sokołowskiemu, który kierował jednostką produkcyjną „Kupiańska Dystacja Ochronnych Plantacji Leśnych”, został współpracownikiem i objął stanowisko zastępcy dyrektora „przedsiębiorstwa” „Kupiańska Zaliznycja”, stworzony przez okupantów w państwie okupacyjnym. Ponadto, według śledczych, przekazał Rosjanom zasoby materialne jednostki produkcyjnej, którą kierował przed zakrojoną na szeroką skalę inwazją moskowii na Ukrainę.
Jednak w przejściowo okupowanym mieście Szewczenkowe w nocy 11 lipca nieznani sprawcy pobili szefa okupacyjnej administracji wsi Andrija Stryżka, gdy ten wracał do domu. Według niektórych doniesień był hospitalizowany i przewieziony aż do Kupiańska, według innych podobno wkrótce potem był widziany w kościele (kościół tam jest ciekawy, w którym miejscowy proboszcz kościoła moskiewskiego atakuje ludzi – zła sława o nim rozeszła się po całym regionie, kiedy fotografowałem kościół, krzyczał, że robię to bez zgody biskupa (a sam został kolaborantem ).Poza tym, według plotek, raszyści nie są zadowoleni ze Stryżka i szukają jego następcy.
Moskowici zakładają szpital wojskowy w okupowanym mieście Borowa, w którym będą pracować lekarze z moskowii. Przyjechała już delegacja lekarzy i dokonała oględzin pomieszczeń placówki medycznej, po czym przystąpili do odpowiednich prac związanych z przygotowaniem pomieszczeń do pracy.
Olena Szewelewa (przed inwazją zastępca wójta, w młodości studiowała w moskowii) i Wita Wasylec (wcześniej pracowała w radzie wiejskiej jako główny specjalista wydziału polityki humanitarnej rady wiejskiej, a przed decentralizacją w 2020 – naczelnik wydziału oświaty w Borowskiej RDA) – pracują w Borowej w administracji okupacyjnej. To Wasylec nadzoruje proces przechodzenia instytucji edukacyjnych okupowanej społeczności borowskiej na moskowickie standardy edukacyjne, poszukując nauczycieli, którzy zostaną wysłani na „przekwalifikowanie” do nauczania zgodnie z raszystowskimi standardami edukacyjnymi. Współpracownicy i okupanci prowadzą też akcję na rzecz rodziców, których dzieci pozostały w zawodzie, aby pisali podania na studia w zawodowych placówkach oświatowych.
Co ciekawe, według Charkowskiego Centrum Antykorupcyjnego Wita Wasylec stara się o ukraińskie świadectwo dojrzałości dla swojej córki, absolwentki szkoły. To zrozumiałe, bo papiery okupacyjne są bezwartościowe i nie będzie po tym żadnych perspektyw, a według ukraińskiego dyplomu absolwenci z terytoriów okupowanych mają prawo do preferencyjnego przyjęcia na ukraińskie uczelnie, a perspektyw w ogóle jest wiele w przyszłości. Moim zdaniem, córka kolaborantki nie powinna nawet dostać ukraińskiego świadectwa wykształcenia, nie mówiąc już o studiowaniu na ukraińskim uniwersytecie – niech pojedzie do Mahadanu lub Pietropawłowsku Kamczackiego i tam będzie „wykształcenie wyższe”.
I o dobrych wieściach. W kamieniołomie Starowirów pod Kupiańskiem, gdzie okupanci założyli jedną ze swoich baz, pewnego dnia spadła duża bawełna i długi czas eksplodował magazyn z amunicją, który według przekazów nawet okna i metalowe drzwi w sąsiednich wsiach wyniosło przez falę uderzeniową.
Otóż Nagroda Darwina trafia do moskowitów w regionie Chersoniu, którzy w marcu-kwietniu ukradli kombajny zbożowe i wywieźli je do moskowii, a teraz marudzą, że mają problem – nie mają sprzętu do zbierania ziarna. “Porażka spadła na sowieckiego sportowca”…
Wierzymy w siły obronne Ukrainy i Siły Zbrojne Ukrainy! Pomagamy wolontariuszom, lekarzom i ratownikom. Wszystko będzie Ukrainą!
Zniszczony budynek mieszkalny Czuhujowi
Zdjęcie: Centrala Państwowej Służby Ratunkowej Ukrainy w obwodzie charkowskim, CC BY 4.0
Serhij Petrow, historyk, dziennikarz,
dokumentalista zagłady ludności w Charkowie